Pułapki ubezpieczycieli na polu klęsk żywiołowych
Autorem artykułu jest Tomasz Galicki
Ostatnimi czasy nasz kraj doświadczył poważnych klęsk żywiołowych. Przez Polskę przewinęły się powodzie, śnieżyce a nawet odnotowano jedno trzęsienie ziemi.
Zawsze po takich tragediach możemy oglądać w telewizji rozdygotane i zdruzgotane ofiary tych kataklizmów. Płaczące kobiety i ich zdenerwowani mężowie którzy, pozując na silnych, dorzucają do każdej wypowiedzi dla telewizji kilka siarczystych przekleństw. Jednak w ich głosie możemy doszukać się nutki rozpaczy, którą tak bardzo próbują ukryć. Zresztą nie tylko powodzie rujnują ludzkie domy, wystarczą częste letnie burze, aby cały rodzinny dobytek uległ zniszczeniu.
Nie ma jednak co czekać z założonymi rękami by jakiś kataklizm dotknął też nasz dom. Możemy ubezpieczyć nasz majątek od takich kaprysów Matki Natury. Żeby jednak dokonać tego właściwie, musimy wiedzieć jak to zrobić.
W zakładzie ubezpieczeniowym powinniśmy zapytać się o polisę chroniącą od ognia i innych przypadków losowych. Usługa ta może kosztować od 200 do 600 zł, w zależności od wartości naszego domu.
Jednak mając do czynienia z tymi ubezpieczeniami jesteśmy narażeni na większą ilość kruczków prawnych niż w przypadku innych. Warto zatem wyjątkowo ostrożnie przyjrzeć się polisie, którą podpisujemy.
Mieszkając na terenie zalewowym, gdzie ryzyko wystąpienie powodzi jest wyższe niektóre towarzystwa ubezpieczeń mogą odrzucić nasze starania o ubezpieczenie od kataklizmów. Są to jednak tylko nieliczne przypadki, lecz większość agencji może podnieść nam wartość składki. Zanim podpiszemy taką umowę, warto skorzystać też z pomocy dobrego prawnika. Zdarzają się bowiem przypadki, gdy ubezpieczyciel wypłaca nam śmieszną kwotę za pozyskane straty.
Musimy też być przezorni, kiedy nasz dom liczy sobie wiele lat i nie był remontowany od dłuższego czasu. Jeśli dom jest starszy niż 40 lat i dotknie go kataklizm pogodowy to mimo tego, że wcześniej został ubezpieczony, nie mamy co liczyć na odszkodowanie pozwalające nam na odbudowę budynku.
Również na posiadaczy wyremontowanych domów czyhają zasadzki prawne. Już spokojniejsi mogą być ci, którzy mieszkają w nowych posiadłościach, jednak też muszą być czujni. Ich zaskoczyć może tzw. niedoubezpieczenie. Takie zdarzenie ma miejsce, kiedy suma ubezpieczenia jest niższa od rynkowej wartości nieruchomości. Aby lepiej to przedstawić, musimy wyobrazić sobie dom warty 1 mln złoty, załóżmy teraz, że mamy wykupioną na niego polisę w kwocie 500 tys. Wartość pozornie duża, ale niedoubezpieczenie wynosi 50%, co oznacza, że jako właściciele opisywanego domu, w przypadku gdy np. zaleje go powódź, dostaniemy tylko 250 tys. złoty. Agenci ubezpieczeniowi niestety często ukrywają ten fakt.
Warto zatem, oprócz obowiązkowych ubezpieczeń samochodu OC, wykupić ubezpieczenie od kataklizmów i dokładnie przestudiować OWU, zwłaszcza, że czasem ubezpieczenie NNW nie wystarcza.
--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz