NNW to nie BMW. Jak jest, (nie) każdy widzi.
Autorem artykułu jest Adam Keller
Dlaczego poszkodowani w wypadku drogowym samodzielnie zgłaszając szkodę osobową z odpowiedzialności cywilnej niemal zawsze robią to pod dyktando ubezpieczyciela?
Zgodnie z procedurą stosowaną przez zakłady ubezpieczeń czynność zgłoszenia szkody osobowej z odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych zwykle odbywa się na druku przygotowanym przez firmę ubezpieczeniową. Formularz ten posiada dość ograniczony zakres przekazywanych danych. Jego wypełnienie nierzadko wymaga pomocy pracownika ubezpieczalni, od którego trudno się spodziewać pełnego instruktażu na temat praw przysługujących poszkodowanemu.
Częściej za to można usłyszeć, żeby poszkodowany zgłosił się po zakończeniu leczenia. To oczywista, choć z gruntu błędna analogia do ubezpieczenia następstw nieszczęśliwych wypadków.
Takie odniesienie do nnw rodzi dla osoby poszkodowanej fatalne w skutkach zaniedbania w skrupulatnym gromadzeniu wszelkiej dokumentacji. Ubezpieczenie następstw nieszczęśliwych wypadków skonstruowane jest w taki sposób, że wysokość odszkodowania zależy jedynie od wielkości tzw. trwałego uszczerbku na zdrowiu. Liczy się jedynie końcowy rezultat.
Nie ma tam mowy o długotrwałości i uciążliwości leczenia, komplikacjach, bólu itp. składnikach zadośćuczynienia. Tymczasem dla wykazania szkód moralnych, jak potocznie nazywa się wymienione czynniki, niezbędny jest dość szeroki wachlarz dokumentów, głównie medycznych, ale nie tylko.
Zdarza się również, że pracownicy towarzystwa ubezpieczeniowego wręczają poszkodowanym formularze służące co prawda do zgłoszenia szkody osobowej, tyle że dotyczącej ubezpieczenia nnw. Gdy spotka to osobę słabo zorientowaną w przepisach, a decyzja o przyznaniu odszkodowania nie zawiera opisanej w ludzkim języku podstawy wypłaty, poszkodowany często nie zdaje sobie sprawy, że tak naprawdę otrzymał odszkodowanie z odpowiedzialności cywilnej.
Pięknie wypłacili.
Formalnie wszystko niby gra, bo w piśmie ubezpieczyciela określającym kwotę do wypłaty podana została podstawa prawna decyzji. Kto by się przy tym przejmował, że poszkodowany nie rozumie wszystkich tych cytowanych paragrafów i kodeksów. Dla niego liczy się przede wszystkim to, że tak ładnie wypłacili z nnw.
Taka osoba raczej nie będzie żądać więcej, bo uważa, że zaszła pomyłka na jej korzyść (sic!). Przecież suma ubezpieczenia w polisie nnw kierowcy i pasażerów to zwykle kilka, może kilkanaście tysięcy złotych. Jej pomnożenie przez procentowy uszczerbek na zdrowiu, dawałoby zaledwie ...
Zdarzają się też sytuacje odwrotne. Poszkodowany dowiaduje się, że należy mu się odszkodowanie z oc. Wyczytał, albo ktoś mu powiedział, że maksymalne odszkodowanie z takiej polisy to 1,5 miliona euro.
Co więc robi? Mnoży własny trwały uszczerbek na zdrowiu przez wartość sumy gwarancyjnej i jest zbulwersowany, że aż tak to on nie pozwoli się oszukać.
OC i NNW w jednym stali domu.
Spójrzmy na marketing ubezpieczeń komunikacyjnych.
Czy nie jest zastanawiające, że ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów oraz nnw kierowcy i pasażerów są łączone w pakiet? Nawet potwierdzenia zawarcia tych dwóch umów ubezpieczeń wystawiane są wspólnie na jednym blankiecie.
Przypadek to, czy celowe sugerowanie, że polisa oc pokrywa szkody materialne, a ta od następstw nieszczęśliwych wypadków jest właściwa do naliczenia ewentualnej rekompensaty za urazy odniesione w wypadku?
Abstrahując od intencji ubezpieczycieli faktem jest, że wiele osób tak to właśnie rozumie. Na szczęście, powoli bo powoli, ale ta sytuacja się zmienia.
---
Adam Keller
MądryPoSzkodzie :: edukujemy poszkodowanych
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz